Żeby był,
żeby chciał być,
żeby nie zniknął.
Te słowa dotarły do mnie jak przez mgłę. Czułem jak coś skapuje z moich nadgarstków. Wciągnąłem głębszy oddech i poczułem zapach jakiegoś kadzidła i krwi.
Polowanie trwa
Pogrążone w nocy
Czas się modlić
Na kolanach
Nie możesz się ukryć przed
Wiekuistym Światłem
Aż do twojego ostatniego tchu
Będziesz walczył?
Starałem się poruszyć, ale byłem na to zbyt obolały. Słyszałem słowa Rin i wtedy mnie olśniło. Luke. Sen. Rytuał. Skoncentrowałem się, by wydobyć z siebie głos.
-Będę walczył -wychrypiałem otwierając szkarłatne oczy. Starałem się przypomnieć sobie dalszą część rytuału i westchnąłem, gdy słowa same opuściły moje usta. Nie głośniejsze od szeptu -Nie zniknę. Nie ukryję się. Będę.
Krew przestała płynąć z rozciętych nadgarstków, a otaczający mnie pentagram zapłonął. Z moich ust wydobył się zdumiony krzyk, gdy nieznana mi moc uleczyła moje ciało. Poczułem jak kumuluje się w miejscu serca i poczułem pieczenie. Podniosłem się z wysiłkiem i ujrzałem pod obojczykiem promieniujący mocą symbol.
-Alex? -usłyszałem i podniosłem głowę na przyglądających mi się przyjaciół.
-Tak Urielku? -zapytałem i podniosłem się chwiejnie na nogi. Gdy chciałem zrobić krok do przodu mięśnie zaprotestowały i poleciałem w przód. Złapał mnie Siv.
-Hm. Nie tego brata oczekiwałem, ale... -mruknąłem wieszając się na nim. Poczułem jego palce gładzące moje skrzydła -Pozwoliłem smyrać mnie po skrzydełkach? A tak w ogóle to chodźmy stąd. Plus Siv bierz te łapy i idź macać mojego brata, a niebiesko włosa dziewica niech pomoże mi wrócić do pokoju. Foras nie krzyw się tak bo ci jeszcze tak zostanie! Rin kochanie nie patrz na mnie jak na ducha obiecuję, że poczeka z umieraniem jeszcze bynajmniej rok...
Ostatnie zdanie mówiłem wchodząc do pokoju, gdzie zobaczyłem przyciśniętego do łóżka Luke'a i Four'a na jego brzuchu. Zmrużyłem na ten widok oczy.
-Four z łaski swojej przestań przyduszać Lu do mojego łóżka, na którym nie powinno cię być... -warknąłem na nich i zobaczyłem jak głowa Luke'a obraca się w moim kierunku.
- Tylko Four? - zaśmiał się z tyłu Uriel.
- Przecież Luke to inna sprawa... - zaśmiał się także Foras.
Chłopak otworzył szeroko oczy i od razu odepchnął białowłosego zrzucając go w wielką siłą na ziemię.
- Alex! - krzyknął i rzucił się na moją szyję przewracając nas oboje.
- Witam Lu - powiedziałem z uśmiechem. - Co tam...
Chłopak nie dał mi do kończyć wpijając się z zachłannością w moje usta.
Na początku chciałem się odsunąć, ale potem pogłębiłem pocałunek z lekkim pomrukiem. Gdy się od siebie oderwaliśmy wpatrywałem się w jego złoto-brązowe oczy.
-To się nazywa powitanie -powiedziałem z bezczelnym uśmiechem.
-Spadaj - mruknął pomagając mi wstać.
-Najpierw robi sobie ze mnie poduszkę i całuje, a potem każe spadać. Nie bawię się tak -mruknąłem obrażony.
Chłopak zaśmiał się. Nagle zauważyłem że jesteśmy sami w pokoju.
-To co dasz mi się dziś opić? - spytał Lu kładąc się na moim łóżku.
-Nie. Zostaję abstynentem i idę spać, a ty rób co chcesz -odparłem -No może oprócz wzywania twojego demona. Mam dość demonów na parę wieków...
Spojrzał na mnie krzywo.
- Tak szczerze myśląc to też mam ochotę na długi i porządny sen. Przez ostatni tydzień jakoś kiepsko przez ciebie sypiałem... A co do Evry'ego, to zostaw go w spokoju. Jest spoko i nic mi do tej pory nie zrobił. Wręcz pomógł! Mam umowę z nim do następnych moich urodzin, więc dopiero wtedy możesz się z nim bawić w kotka i myszkę.
-Lu ja się nie bawię w "kotka i myszkę" tylko w morderce i ofiarę -powiedziałem poważnym tonem. Zacząłem ściągać spodnie, które nie należały do mnie -Może jest możliwość, że wiesz co z moim kochanym ubraniem z dnia walki? Był taki ładny...
- Tak... Jest u mnie w pokoju - powiedział patrząc się na mnie.
-A co tam robi? -zapytałem zrzucając rozpiętą koszulę. Czułem wzrok Luke'a na nowych tatuażach i odsłoniętym ciele.
-Rin i Four pojawili się z tobą na Olimpie. Szczerze to nie wiem co u mnie w pokoju robi. Nie było mnie wtedy gdy ty się z nimi tam pojawiłeś. Może Rin albo Uriel dali go tam.
-Yhm -mruknąłem siadając na łóżku i otaczając się miękką pościelą -Jeśli obudzę się z twoim sztyletem przy gardle zrobię ci krzywdę.
- Zostawiłem wszystkie w pokoju - uśmiechnął się.
-Miło... -mruknąłem naciągając kołdrę aż na głowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz