środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 9

ALEX

 Tylko powiedziałem mu prawdę... Znaczenie słów uderzyło we mnie z lekkim opóźnieniem. Z niewiadomych mi powodów czułem, że muszę chronić tego brązowookiego chłopaka. To co zrobił mu ojciec było czymś co ja przeżyłem w wieku trzynastu lat. Hades umiał naginać swoje talenty wedle potrzeb. Ja zobaczyłem to przez co do dziś miewam koszmary. Nie wiem co do końca pokazał Luke'owi lecz byłem pewien, że w jakiś sposób mój ojciec go złamał. Popatrzyłem na wstrząsane dreszczami ciało za mną, na te wypełnione udręką, zaszklone oczy i miałem ochotę kogoś mocno poturbować.
-Nie miałeś prawa -powiedziałem głosem, na który nawet ojciec lekko zauważalnie zadrżał.
-Nawet nie wiesz, że jego ojciec skrzywdził w jakiś sposób też ciebie Alexandrze. Gdyby nie oni miałbyś brata -po tych słowach owinął się cieniem i zniknął.
Stałem tam patrząc jak ten głupi w przestrzeń. A co mu do cholery chodziło?! Szybko otrząsnąłem się z myśli i podniosłem dość lekkiego chłopaka. Ten schował twarz w zagłębieniu mojej szyi i zaszlochał żałośnie. Wiedząc, że w takim stanie potrzebuje wsparcia udałem się do mojego pokoju. Gdy już tam byłem położyłem go na łóżku, gdzie otoczyły go dwa czarne wilki i ruszyłem w stronę łazienki. Nalałem do wanny ciepłej wody i wróciłem do pokoju chcą się spytać Luke'a czy chce wziąć odprężającą kąpiel. Na łóżku zastałem przytulonego do Mefisto śpiącego bruneta. Nie chcąc go budzić sam udałem się do łazienki. Długo tam jednak nie siedziałem.
Moją głowę wciąż nawiedzały różne dziwne sceny. Widział dwóch małych chłopców o przeszywająco zielonych oczach i takich samych rysach twarzy. Jedyną różnicą był włosy. Jednego białe jak śnieg, a drugiego czarne jak skrzydła kruka. Chłopcy bawili się, biegali, śmiali lecz nagle coś się zmieniło  wszystko otoczyła szarawa mgła. Słyszał płacz, krzyki i czuł zapach krwi. Wiedział, że coś jest nie tak, nie mógł się ruszyć. Podniósł głowę słysząc pośpieszne kroki. Przed nim stał młodzieniec o ciemno zielonych, prawie czarnych oczach i długich, postrzępionych sięgających łopatek białych włosach. Jego usta wykrzywione w kpiącym uśmiechu, a w ręce pokrytej bliznami dzierżył miecz.  Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę, gdy usłyszał przerażający głos, który powtarzał jedno słowo. UCIEKAJ!
Otworzył przerażony oczy. Czuł na sobie ciepło drugiej osoby przez co jego serce podskoczyło w piersi. Spojrzał w dół by zobaczyć wtulonego w niego bruneta. Wspaniale, z Księcia Mroku do misia, pomyślał biorąc parę uspokajających oddechów. Przeczesał swoje włosy i powiódł czujnym wzrokiem po pokoju. Gdy upewnił się, że jest bezpiecznie wstał. Jako, że miał na sobie tylko bokserki założył przylegające do ciała czarne spodnie i wyszedł na balkon. Oparłszy się o barierkę wpatrywał się we wschodzące słońce, pogrążony w myślach. Wiedział, że musi się spotkać i to jak  najszybciej z Rin. Może ona mi jakoś pomoże jako córka Tyche. Jakiś talent musi przede mną okrywać.
Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem wstającego i przyglądającego mi się chłopaka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz