sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 36

                                                                    Luke 

Alex zniknął za drzwiami, a boginie gdzieś sobie poszły. Słyszałem głos Alex'a który coś powiedział do ojca, jak mi się dobrze zdaje. Chwilę później przez drzwi wszedł jakiś mężczyzna, a za nim zaniepokojony Hades. Owinąłem się ciaśniej kurtką Alex'a i starałem się opanować atak paniki, gdy obcy mężczyzna zaczął się zbliżać w moim kierunku. Gdy spostrzegł dreszcze, któer mnie opanowały jego rysy twarzy złagodniały i się zatrzymał.

-Foras. Jestem przyjacielem Alex'a. Już jesteś bezpieczny - powiedział.

Mężczyzna podszedł do mnie. Byłem czujny. Już nigdy nikt mnie nie skrzywdzi.

- Teraz pomogę ci wstać i przeniesiemy się do twojego nowego pokoju, w porządku? - spytał.

Zacząłem się śmiać.

- W porządku? Nic kurwa nie jest w porządku - warknąłem.

Foras pomógł mi wstać, na co skrzywiłem się z bólu. Nogi mi się trzęsły i nie miałem siły sam się utrzymać. Pojawiliśmy się w ładnie urządzonym pokoju. Po lewej stało duże łóżko, a obok niego komoda. Po prawej były drzwi zapewne prowadzące do łazienki. Obok drzwi było biurko, szafa i gablota na miecze. Pokój był w odcieniach szarości i granatu z dodatkami białego.
Srebnooki położył mnie na łóżku.

- Zbadam cię, czy nie masz jakiś większych obrażeń i dam ci środki przeciwbólowe - oznajmił z miłym, ale smutnym uśmiechem.

Kiwnąłem głową na potwierdzenie. Przymknąłem oczy gdy poczułem na sobie zaklęcie diagnozujące. Lekko mnie łaskotało. Po chwili odezwał się mężczyzna:
- Nie widzę żadnych większych uszkodzeń... No maksymalnie na psychice - powiedział końcówkę bardzo cicho.

Myślał pewnie że tego nie usłyszę.

- Dam ci środek przeciwbólowy dożylnie by szybciej zadziałał - wytłumaczył.

Hades stał w kącie pokoju i wszystkiemu się przyglądał. Widziałem jego zamyślone spojrzenie. Czułem od niego zmartwienie, a nawet lekki strach, reakcją Alex'a. Martwił się o niego, jak i o mnie.
Poczułem ukłucie. Po chwili zaczynałem czuć lekkie drętwienie. Przestałem czuć ból, ale chyba nie powinno być tak że zaczynam się robić senny?

- Musiałem mu podać środki uspokajające... - powiedział srebnooki do Hadesa. - To go mogło złamać...

Zaczynałem odpływać w stronę Morfeusza.

- Już nie będzie taki sam...

- ... gorzej z Alex'em...

- ...współczuję...

Słyszałem już pojedyncze słowa.
Zasnąłem.

*

Czułem obcą obecność w pokoju. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. W kącie pokoju na szerokim parapecie siedział Alex. Ale coś było nie tak. Nie umiałem go odczytać. Jakby nie odczuwał żadnych emocji. Bądź się odciął. Do tego jego aura wypełniona była czymś co było wróżbą niebezpieczeństwa. Chłopak nie patrzył na mnie.

-Dlatego miałeś się w to nie mieszać -powiedział zrozpaczonym tonem -Miałeś być bezpieczny. Ja miałem cię chronić. Zawiodłem.

- Czemu obwiniasz się za to? - spytałem wypranym z emocji głosem.
Nie czułem już żadnych emocji. Czułem się pusty, jak w tedy gdy byłem "kukiełką na sznurkach demona". - To była moja wina. Za mało trenowałem, nie udało mi się nawet uciec...

 Szatyn wstał i posłał mi niedowierzające spojrzenie.

-Luke do wszystkich diabłów, nie waż się obwiniać! Gdybym ci odmówił i po prostu zniknął z twojego pokoju na Olimpie nic z tego co się stało nie miało by miejsca!

- Może. Ale wtedy nadal bym był zaślepiony ojcem i nie wiedział o wojnie między Zeusem, a twoim tatą. Byłbym po złej stronie, bez ciebie.

-Byłbyś bezpieczny -warknął z udręką w oczach -Dlatego wracasz do ojca, gdy tylko załatwię coś na Olimpie. Nie zostaniesz tu dłużej niż to konieczne i zapomnisz, że kiedykolwiek istniał ktoś taki jak ja.

- Alex... Nie zrobisz mi tego - powiedziałem.

Chciałbym w to wierzyć. Chłopak zaczął do mnie podchodzić.

- Alex, błagam, nie. Ja tego nie chcę... Ja bez ciebie...Ja bez ciebie będę nikim! - łza spłynęła mi po policzku.

Na każdy jego krok odsuwałem się do tyłu. W końcu musiało się tak stać i oparłem się o ścianę.

- Alex...

-Będziesz tego żałować bracie -usłyszałem nieznajomy, ale jakby znajomy głos. Spojrzałem ponad ramieniem Alexa by ujrzeć białowłosego młodzieńca wyglądającego jak szatyn.

-Uriel idź dręczyć ojca bądź matkę -warknął Alex zmieniając kolor oczu. Widząc tą zmianę zacząłem się przeraźliwie trząść.Obraz Alex'a zamazał się i ujrzałem znowu tego demona.

-Dręczysz to ty tego chłopaka -odparł białowłosy. Gdy spojrzenie demona... NIE! Alex'a wróciło do mnie, chłopak chciał się zbliżyć. Patrząc w te czarno-szkarłatne oczy poczułem ogromny strach. Znowu mnie skrzywdzi.

-Nie chce -wyjęczałem osuwając się po ścianie -Zostaw mnie. Błagam. Nie rób mi znowu krzywdy...

Gdybym patrzył w górę i nie odtwarzał wciąż ataku i gwałtu, zobaczyłbym bladego Alex'a cofającego się i wyglądającego jakbym go dźgnął sztyletem.


Podszedł do mnie białowłosy i zaczął mówi coś do mnie w innym języku. Język wydawał się znajomy... To był jeden z rytuałów. Poczułem się senny i przymknąłem tylko na chwilę oczy, ale to wystarczało bym zasnął.

× Z punktu widzenia 3 os. ×

Uriel wziął Luke'a na ręce i położył na łóżku. 

- Co mu zrobiłeś? - spytał blady ze strachu Alex. 

- W przeciwieństwie do ciebie myślę. Nie usunąłem mu wspomnień o tobie tylko zmodyfikowałem, będzie wydawało mu się że jesteś jego przyjacielem z obozu. I tylko tyle. Tylko ja będę mógł mu odblokować pełne wspomnienia. Wiem że bez niego nie przeżyjesz miesiąca, więc jestem wyrozumiały i gdy tylko dasz mi znać odblokuję je. Masz jeden dzień by się z nim pożegnać i po upływie 24 godzin zablokują mu się wspomnienia. Do tego czasu będziesz musiał go eskortować na Olimp - powiedział i wyszedł. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz