ALEX
Widziałem irytację Luke przez co miałem ochotę parsknąć śmiechem. Mój ojciec nie złamał go do końca. Wciąż miał swój charakterek. Stwierdziłem, że najwyższa pora zacząć działać. Skoro bogom zachciało się ukrywać prawdę o nas, sami musimy ją znaleźć. Wróciłem do pokoju i od razu zacząłem szukać w plecaku kartki i pióra. Szybko naskrobałem wiadomość i podszedłem do Mefisto.
-Przekaż to Rin. I uważaj na każdą mijaną osobę i nie tylko bestyjko -mruknąłem drapiąc go za uszami. Wilk polizał mnie po policzku na co zaśmiałem się. Założyłem mu specjalną luźną obrożę, od której wsunąłem liścik. Po chwili w pokoju było o jednego wilka mniej. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej bluzkę z napisem "WŁADCA MROKU". Zarzuciłem jeszcze na ramiona skórzaną kurtkę, a na oczy czarne okulary przeciwsłoneczne. Sięgnąłem po srebrzysto-złoty miecz i umieściłem go w pochwie na plecach pod kurtką.
-Ty idziesz na śniadanie czy na wojnę? -usłyszałem głos zza pleców. Spiąłem się lekko.
-No więc...
-Nie zaczyna się zdania od "więc" -upomniał mnie brunet na co posłałem mu zirytowane spojrzenie.
-Ja nie idę na śniadanie. Ty tak -powiedziałem i zobaczyłem niebezpieczny błysk w ciemniejących nagle oczach Luke'a -Potrzebuję byś mnie krył. Postaram się wrócić na obiad.
Brunet posłał mi oburzone spojrzenie, po czym zacisnął usta w cienka linie i wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami. Westchnąłem wiedząc, że będę musiał go potem jakoś ugłaskać. Z takimi myślami ruszyłem w stronę zacienionego kąta pokoju.
*
Szedłem przez park rozglądając się czujnie po okolicy. Gdy byłem już przy miejscu spotkania ujrzałem moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Rina była smukłą dziewczyną o lawendowych włosach związanych w luźnego warkocza i czarno-fioletowych, magnetycznych oczach. Gdy tylko mnie ujrzała na jej twarz wpłynął radosny uśmiech. Dziewczyna przebiegła dzielący nas dystans i rzuciła się na mnie. Złapałem ją ze śmiechem i przytuliłem jej drobne ciało. Poczułem od niej wielką radość i miłość.
-Idioto przez tyle lat nie dawałeś znaku życia, że mam cię ochotę teraz zabić -warknęła mi do ucha na co zaśmiałem się radośnie. Uwielbiałem ją. Już od czasu gdy byliśmy dziećmi nie zważała ona na mój odpychający innych styl bycia. Ona jako jedyna w sierocińcu miała gdzieś czy chciałem być sam czy nie. Była dla mnie jak siostra i tak się traktowaliśmy jak rodzeństwo. Do czasu, gdy pojawił się ojciec i mnie zabrał.
-Też się za tobą stęskniłem diabełku -przerwałem jej tyradę na temat mojego wkurzającego charakteru i cmoknąłem ją w policzek. Za co oberwałem w tył głowy -Ał? Za co?
-Za odwracanie mojej uwagi! -powiedziała wbijając mi palec w pierś.
-Kochanie nigdy nie śmiałbym tego robić, w obawie o swoje dalsze losy -odparłem z olśniewającym uśmiechem, który poszerzył się tylko gdy dziewczyna zmrużyła groźnie oczy.
-Czego chcesz Alex? -zapytała poważnym tonem. Za to ja przyłożyłem dłoń do serca w dramatycznym geście.
-Czemu od razu osądzasz mnie o jakieś pokrętne plany? -spytałem niewinnym tonem, przez który Rin podeszła krok bliżej wyjmując sztylet -Okokok. Spokojnie kobieto!
-Black ja jestem spokojna w przeciwieństwie do ciebie -odparła ze złośliwym uśmiechem -A teraz mów czego potrzebujesz.
-Prawdy -powiedziałem pokonanym tonem z poważną miną - Potrzebuję mieć dostęp do swoich WSZYSTKICH wspomnień.
-Czy tylko mi się zdaje czy jest jakieś ale, bo na razie wydaje się to za proste.
-Możliwe jest, że niektóre są usunięte lub zmienione -oznajmiłem i widziałem szok na twarzy przyjaciółki -Muszę poznać wszystkie, które miałem takie jakie były. Bez względu na cenę, którą przyjdzie mi przypłacić.
-Wiem -westchnęła dziewczyna prowadząc mnie w kierunku wyjścia z parku i między budynki -Jesteś typem człowieka, który potrafi wiele poświecić.
-Rina nie zaczynaj tej gadki -mruknąłem bez przekonania.
-Tym razem ci odpuszczę -powiedziała posyłając mi lekki uśmiech -Ile mamy czasu na poszukiwania?
-Powinienem się pojawić w porze obiadowej -odpowiedziałem wchodząc za nią do jakiegoś mieszkania. Od razu zostałem poprowadzony do pokoju wypełnionego księgami, zwojami i innymi ważnymi rzeczami tego typu.
-To ruszaj swój leniwy tyłek do roboty niewolniku mój! -powiedziała tonem księżniczki by po chwili wraz ze mną płakać ze śmiechu.
Gdy chwilę potem uspokoiliśmy się zabraliśmy się do szukania informacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz