- Evry? Możemy już skończyć? - upadłem zmęczony na ziemie.
- Jeszcze raz i koniec - powiedział.
Nie miałem pojęcia jak on to robił. Nie miał żadnego zadrapania, rany, siniaka - nic. To ja miałem wszystkie obrażenia. Zebrałem wszystkie siły jakie jeszcze miałem i stanąłem.
Złapałem za dwa miecze i włączyłem moc. Miecze zapaliły się, a ja zacząłem atakować.
.*.*.*.
Wróciłem do pokoju na Olimp. Wszyscy patrzeli się na mnie z zaskoczeniem. Nikt nie widział mnie przez ostatni tydzień. Lekki miałem zarost. W ubraniach już swoich we krwi szedłem do pokoju. Na drodze stanął mi Peter.
- Gdzie byłeś braciszku? - spytał się mnie stając na drodze.
- Nie twoja sprawa bracie - powiedziałem i chciałem go wyminąć, ale złapał mnie za ramię. - Puść mnie - warknąłem.
- Nie. Nie wolno ci znikać tak nagle, szczególnie że trzy dni później na Olimp przybywa dwójka herosów z nieprzytomnym, zakrwawionym i bliskim śmierci Lexio.
-To co, nie cieszysz się z tego powodu? -spytałem, a mój głos ociekał ironią. -W końcu przestanie zabijać. Nie zabija, brak problemów.
-Oh po co od razu ironii używać. Ale masz racje, nie czuję zbytniej radości, że jeszcze nie skonał.
- Pff... Więc o co ci chodzi? Puścisz mnie czy mam się pobawić w ojca i użyć siły?
-Nie odpowiesz, gdzie byłeś? -zapytał odsuwając się od drzwi mojego pokoju.
- Nie - warknąłem i szybko poszedłem się wykąpać.
Ok wszystko leży na swoim miejscu, moje miecze, wszystko zamknięte, Mefisto, Kasjan...Wróć! Mefisto?
- Mefisto? - spytałem patrząc na leżącego, smutnego wilka ułożonego obok mojego. - Czemu ty tu jesteś?
Nagle dotarł do mnie sens słów Peter'a. Lexio...Alex! Nie mogłem iść tam cały w krwi. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i pobiegłem za Mefisto który wywęszył Alex'a.
*
Wpadłem do jednego z wolnych pokoi. Na łóżku leżał Alex... Miał czarne rozłożone skrzydła. Pewnie nie może ich złożyć z powrotem z formy Lexio. Przy łóżku siedziała Rin, a przy niej Four. Był także jeden z lepszych naszych lekarzy.
- C-co się stało?! - podbiegłem do nieprzytomnego chłopaka i lekko opuszkami palców dotknąłem jego chłodnego policzka. - Co się stało? - spytałem się już spokojniej.
-Oprócz tego, że powoli umiera? -zapytała płaczliwie Rin. Zauważyłem jej zaczerwienione oczy.
- J-jak to? - spytałem. - O-on umiera? Nie! Nie może!
Nie ubrałem rękawiczek, fuck.... Szybko wbiłem sobie paznokcie w dłonie. Panuj nad sobą Lu.
Wziąłem powoli wdech i wydech. Four podszedł do mnie i lekko dotknął mojego ramienia.
- Nie warto ukazywać tej mocy - powiedział tak bym tylko ja to słyszał. - Idź się uspokój i wróć.
- Nie! Alex! Nie mam zamiaru wychodzić stąd do puki on się nie obudzi!
-To, że Lexio się obudzi jest znikome -odezwał się lekarz, ale zamilkł pod wściekłym spojrzeniem fiołkowych oczu Rin.
-Jesteś tu już od paru godzin i wcale nie pomagasz więc równie dobrze idź wyskocz z okna -warknęła, a ja już wiedziałem dlaczego przyjaźniła się z Alex'em
- Lu proszę idź - powiedział białowłosy.
Westchnąłem. Alex trzymaj się... Błagam obudź się.
- Dobra - powiedziałem.
*
![]() |
Luke |
Siódmego dnia nastąpił przełom.
Siedziałem przy jego nieruchomym ciele, zaciskając palce na jego chłodnej dłoni. Spędzałem tak czas od czasu gdy dowiedziałem się, że tu jest. Połowę dnia spędzałem przy nim. Prowadząc bezsensowny monolog ze sobą. Czasami wrzeszcząc by się obudził. Bądź tak jak teraz mamrocząc załamany tonem.
Alex nie zostawiaj mnie... Nagle poczułem jak chłodna dłoń ściska lekko moją. Patrzyłem oszołomiony na to zanim to do mnie nie dotarło. Wysłałem mu mentalny przekaz. Alex?
Hmm? usłyszałem i byłem pewien, że moje oczy są wielkie jak spodki.
To naprawdę ty? Czy mam już schizy?
To naprawdę ja albo inaczej to cząstka mnie, odparł zmęczonym tonem. I nie powtórzymy tego za szybko, więc słuchaj uważnie. Idź do Uriela i powiedz, że potrzebuję pomocy Forasa. Niech stworzą krwawy pentagram. Rin przeprowadzi rytuał powiedz jej tylko, że chodzi o impuls.
Impuls? powtórzyłem patrząc na niego jak na idiotę. Po chwili usłyszałem jego mentalny śmiech.
Dokładnie Lukey. I pamiętaj... Nie trać wiary w syna Hadesa.
Po tych słowach nastała cisza. A ja się obudziłem. Byłem w tymczasowym pokoju Alex'a. Trzymałem jego dłoń, ale nie czułem by uścisku. Poczułem pieczenie w oczach zwiastujące, że zaraz się załamię i będę ryczeć. To był tylko pieprzony sen. Sen!
Położyłem głowę na brzuchu chłopaka. Jego oddech nadal ledwo odczuwalny.
Luke |
Pojawiłem się w pokoju, który został przydzielony dziewczynie.
- Rin.
- Lu? Coś się stało? - spytała podchodząc do mnie.
Nie wiedziałem jak to powiedzieć.
- Em... Alex kazał przekazać że Uriel ma z Forasem stworzyć krwawy pentagram, a ty masz przeprowadzić rytuał. Nie wiem jaki to rytuał, ale powiedział coś o impulsie - powiedziałem.
- Alex się obudził?! Rozmawiałeś z nim?! - zaczęła mną trząść jak kiedyś Rosie.
- Nie... Zasnąłem, a Alex wysłał mi lekki impuls. Wtedy zaczął ze mną chwilę rozmawiać przez sen. Nie wiem czy było to snem czy prawdą, ale wolę ci to powiedzieć.
- Dobrze...Trzeba powiedzieć to jego bratu- wyszliśmy z jej pokoju i poszliśmy do pokoju znajdującego się blisko sypialni Siva. Gdy tam weszliśmy stanąłem zdziwiony widokiem mojego brata siedzącego okrakiem na białowłosym klonie Alex'a i całujących się zapamiętale.
- Emmm...Siv, Uriel? - byłem trochę zakłopotany tym wejściem.
To teraz wiem jak to wyglądało, gdy Alex wszedł mi do pokoju.
- Jeśli chciałeś się obmacywać trzeba było zamknąć drzwi - powiedziałem słowa Alex'a. Jego brat podniósł się na łokciach i posłał mi rozbawione spojrzenie.
-Brzmisz jak Alex -powiedział ze smutnym uśmiechem.
Zignorowałem to. - Alex kazał ci wezwać Foras'a i masz utworzyć krwawy pentagram, a Rin ma zrobić rytuał. - powiedziałem. Jego reakcja była natychmiastowa, zepchnął mojego brata z siebie na podłogę i ruszył do jego szafy. Gdyby nie okoliczności pewnie tarzałbym się ze śmiechu.
-Siv rusz ten swój tyłek -powiedział zakładając spodnie i koszulę mojego brata -A teraz tak. Siv i Lu zabierają ciało Alex'a i z pomocą Four przenoszą się do jego sypialni w podziemiu i przejściem za regałem przechodzicie do ukrytych komnat. My już tam będziemy czekać wtedy zrobimy resztę rozumiecie?
Kiwnąłem głową i pobiegłem z ubierającym się Siv'em po Four. Byłem szybszy od niech więc pierwszy dotarłem do pokoju chłopaka.
Spróbowałem się z nim znów jakoś połączyć.
Alex. Bierzemy cię do podziemia. Zrobimy to co mi mówiłeś. Nie martw się... Trzymaj kciuki! Kocham cię!
Po chwili skapnąłem się co powiedziałem.
Pewnie się teraz śmiejesz w duchu. Jak się obudzisz będziesz miał wielkie kłopoty Alex! Szczególnie ode mnie!
Dokończyłem, a brat i przyjaciel przybiegli. Wziąłem na ręce Alex'a. Siv chciał mi pomóc ale warknąłem na niego.
- Four błagam, lekko nas opuść...
- Spróbuję... Siv uważaj na głowę.
Grunt pod nogami zniknął. Już się do tego przyzwyczaiłem. Udało mi się uchronić Alexa, przed większym upadkiem. Siv nie miał tyle szczęścia i upadł plecami i głową na ziemię. Syknął z bólu. Four jak zawsze się tym nie przejął. Przeszliśmy do ukrytych komnat. Tam już byli Uriel, Foras i Rin. Dziewczyna miała na sobie czarną suknie i ciemno fioletową pelerynę z jakimś symbolem. Na ziemi był wyżłobiony pentagram.
-Nie miał być on krwawy? -zapytałem starając się utrzymać Alex'a co było trudne ze względu na skrzydła na jego plecach.
-Krew ma być Alex'a -powiedziała Rina, a ja miałem nadzieje, że się przesłyszałem -Impulsem, o którym wspominał jest utrata życia. Nie wyjaśnił ci tego byś nie robił afery. Uriel połóż go na środku.
- Co?! Nie, nie pozwolę! - krzyknąłem.
Four złapał mnie szybko za ręce, wykręcając mi je do tyłu. Zacząłem się szarpać, ale jak już kiedyś wspominałem. Mimo, że Four był słabej postury, miał o wiele większą siłę od wszystkich herosów.
Zaczął wyprowadzać mnie z komnaty.
- Przypilnuję go, a wy do roboty! - zarządził Four, na co wszyscy się zgodzili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz