piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 21

ALEX

 Poczułem jak ktoś siada na mnie okrakiem. Otworzyłem oczy chcąc coś już wrzasnąć, gdy zobaczyłem roześmiane oczy Riny.

-Alex'iuuuu -zaczęła przymilnym tonem. Oho! W moim umyśle zapalił się ostrzegawcza lampka. Zmrużyłem podejrzliwie oczy.

-Tak diabełku? -zapytałem używając starego przezwiska.

-Bo wiesz tu jest cholernie nudno...

-I?

-No w kinie dzisiaj jest premiera jednego filmu, na który się wybierałam -jej wielkie fioletowe oczy patrzyły na mnie z nadzieją. Moje usta ułożyły się w lekkim uśmiechu.

-To wspaniale, że z niego rezygnujesz na rzecz naszej przyjaźni -powiedziałem z radością w głosie. Jej mina była bezcenna. Chwile patrzyła na mnie jak na debila.

-Alex'ie Nathanielu Black czy chcesz czy ni ruszysz swoją zgraną dupę do kina! -syknęła przybliżając swoją twarz do mojej -A jak nie to nie pożegnaj się ze świetlaną przyszłością!

-Czemu grozisz mi tym za każdym razem? -zapytałem z oburzeniem. Kobiety. Tylko szantaż im w głowach. Jakby nie mogły grzecznie poprosić, ale nie! To wbrew ich przyzwyczajeniom.

-To twoja mina jest wtedy bezcenna -odparła z rozbawieniem -A teraz wstawaj i zniknij nas.

-Możesz mi wytłumaczyć czemu ja się w ogóle z tobą zadaję? -zapytałem wstając i z dziewczyną wciąż owiniętą wokół mnie ruszyłem do wyjścia. Stanowiliśmy pewnie niezwykły widok.

-Bo jestem piękna, inteligentna, zabawna...

-Skromna -dodałem kierując się w stronę zacienionego lasu.

-No, a jak! Powinieneś mnie wielbić na kolanach, a nie narzekać!

-Tak, tak. Wmawiaj sobie. A teraz trzymaj się i nie piszcz -powiedziałem utożsamiając się z cieniem i znikając.

*

-Co to był za kicz! Jeśli za takie coś ci nędzni aktorzy są sławni to bogowie miejcie ten świat w opiece. Już nigdy nie dam się tobie na nic naciągnąć Rin -lamentowałem otwierając drzwi do domku i wpuszczając dziewczynę do środka. Fioletowooka wciąż pociągała nosem po końcówce filmu, gdzie jakiś facet zginął z miłości do jakieś głupiej laski.Tandeta...

-Nie znasz się. To było piękne -odpowiedziała mi dziewczyna.

-Tak. Tak bardzo, że moja bluzka ma plamę tuszu od twojego lamentu po tym pacanie -gdy tylko słowa opuściły moje usta wiedziałem, że rozpętałem piekło.

-Alexander -wysyczała dziewczyna -Andrew był w stu procentach wspaniały...

-Szczególnie jak umierał -wtrąciłem i zakląłem. Ona mnie zabije pomyślałem cofając się do salonu.

-TY! Jesteś nieczułym draniu, przeklętym synu Tartaru, herosie od siedmiu boleści, dupku bez skrupułów, zapatrzonym w...

-Rin kochanie wybacz -wymamrotałem -Wiesz jak teraz pomyślę to on wcale nie był taki zły... Odłóż ten cholernie ostry sztylet i zostaw mój los w spokoju.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz