środa, 30 grudnia 2015

TOM II ROZDZIAŁ 15

ALEX

Nie wróciliśmy na Olimp, bo to było teraz ostatnie miejsce, w które bym się udał. Już Tartar wydawał się milszym i bezpieczniejszym miejscem. 
Tak więc znalazłem się w pięknym domku na obrzeżach Londynu. Był to prezent od Uriela, który stwierdził, że dostanę swój prezent urodzinowy trzy tygodnie wcześniej. Wszystkie pomieszczenia były utrzymane w spokojnej tonacji. Oczywiście przeważała czerń. Podziękowałem mu i szybko przeniosłem tam swoje rzeczy.
Evry zniknął zaraz po tym jak Luke zasnął w mojej sypialni.  


 Ja za to siedziałem na dachu przy znajdującym się tam basenie. Położyłem się na plecach obok niego na przygotowanym tam najwyraźniej przez mojego kochanego Urielka kocu. Na sobie miałem tylko spodnie dresowe, więc czułem przyjemnie chłodny wiaterek na rozgrzanej skórze. Obok mnie leżał Mefisto i Kasjan. Wpatrywałem się w rozgwieżdżone niebo starając się wymyślać co robić dalej. Zeus złamał swoją część obietnicy z przed dwóch lat. Więc czy ja mam dotrzymać swojej? 
Poczułem jak Lu kładzie się obok mnie. Położył mi głowę na ramieniu. 
Czułem od niego miłe ciepło. Nie oddałbym tego za żadne skarby świata. 
-Kocham cię Alex- powiedział swoim lekko zachrypniętym głosem. -Nie obwiniaj Evry'ego o to, że mnie nie ochronił. Gdy mnie zaatakował człowiek Zeusa otoczyłem się barierą. Zdjąłem ją dopiero, gdy leżałem na ziemi z nożem.

-Może cię to zaskoczy, ale nie obwiniam go -odparłem obejmując go i wsuwając dłoń pod jego koszulkę zacząłem kreślić tylko sobie znane wzorki -Albo inaczej. Już nie.

-Nie? A jeszcze dwa dni temu skakaliście sobie do gardeł... -powiedział. -Alex, gdy nabiorę sił przeniesiemy się na chwilę na Olimp. Muszę wziąć swoje rzeczy, a przy okazji zobaczyć co z moją rodziną. Peter zdradził, ale może Rosie, Chris i Siv są mądrzejsi. 

-A jak się czujesz?- spytałem go pochylając się nad nim.

-Wykończony życiem... Chciałbym choć na chwilę od tego wszystkiego uciec.

-Ten dom jest tak zabezpieczony, że nikt tu nie wejdzie bez mojej wiedzy. Możemy na parę dni tu zostać i odpocząć, gdy będziesz gotów pójdziemy na Olimp. Tu weźmiesz swoje rzeczy, a ja utnę sobie treściwą pogawędkę z wujem. 

-Tylko masz uważać - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.

-Tak jest, Aniele - powiedziałem za co oberwałem w ramie. -Za co?!

-Wiesz dobrze za co...- powiedział. 

Nagle na jego spokojną twarz wpełzł złośliwy uśmiech.

-Co z nowu wymyśliłeś?

-Popływamy? Gorąco mi...

-Alex jest zimno. Ty idź może do lekarza... -zanim chłopak zdążył dokończyć podniosłem go jak pannę młodą i z małego rozbiegu wskoczyłem do oświetlonego basenu.

Lu pierwszy się wynurzył. Założył mi ręce na szyję i zaczął się śmiać.

-Ty głupi jesteś... Rana mi się jeszcze do końca nie wyleczyła, nawet nie spytałeś się o to wariacie - lekko pocałował mnie i przygryzł wargę.

-Skoro tak stawiasz sprawę to czemu mnie nie powstrzymałeś? A jak coś się stanie? Rana się się otworzy... Już wynocha z basenu!

-Haha... Alex ty nawet nie dałeś mi dojść do słowa -powiedziałem.

Posadziłem go na brzegu basenu.

-Jakbyś kiedykolwiek miał problem z przerwaniem mi -skomentowałem kąśliwie. Wyszedłem na chwilę jeszcze z basenu by wziąć koc i okryć nim plecy Luke'a. Po tej czynności na nowo wskoczyłem w chłodną toń.

-Aleeexxxx... Jeszcze mi nie powiedziałeś na czym polegał ten rytuał dzięki któremu jeszcze żyje... -tak mnie to wybił z rytmu utrzymywania się na powierzchni, że się na chwilę podtopiłem. Gdy wynurzyłem się zacząłem lekko kaszleć.

-A co chcesz wiedzieć? -zapytałem ostrożnie podpływając do niego i opierając brodę na jego kolanach.

-No wszystko... Alex powiedz.

-Tylko nie złość się -szepnąłem podnosząc na niego wzrok -To był specjalny rytuał małżeński. Demony korzystały z niego, gdy chciały zjednoczyć się duchowo ze swoim partnerem życiowym. Ty jesteś teraz moim partnerem. Połączyłem nasze życia ze sobą. Nasz moce i nasze dusze. Więź jest nie do zerwania chyba, że któryś nas umrze. 

-Co? Alex! I gdybym się nie zapytał to nawet nie miałeś zamiaru mi powiedzieć?! - chłopak wstał. -Właśnie wszystko się zaczęło od ukrycia prawdy, a ty tak samo teraz chciałeś postąpić?

Chłopak przeczesał palcami włosy i przymknął oczy. Cicho westchnął.

-Miałeś się dowiedzieć później. Nie chcę na ciebie naciskać. Ten rytuał jest bardziej znaczący dla mojej natury niż dla ciebie -powiedziałem siadając na brzegu i po chwili patrzenia w wodę zamknąłem oczy by dokończyć myśl -Nie mogę cię zdradzić bądź dotknąć innej osoby z podtekstem seksualnym, ponieważ więź odczuje to jako zdradę ciebie i mnie unicestwi...

-Więc po co to zrobiłeś?

Brązowowłosy usiadł obok mnie wpatrując się w niebo.

-Byś nie nie zostawił -odparłem -Bez tego byś umarł...

-Przeze mnie jesteś teraz zmuszony tylko do mnie... 

-Jakoś przeżyję -powiedziałem i objąłem go w pasie. 

Miał chłodną skórę. Wziąłem go na ręce i skierowałem się do salonu. 

-Obejrzymy jakiś film?- spytał Lu.

-Jeśli to nie będzie jakieś romantyczne gówno to chętnie -odparłem kładąc go na sofie i samemu zajmując obok niego miejsce.

-Mówiłem już że wole komedie i horrory... Choć tego drugiego mam na jakiś czas dość- powiedział.

Zaczął przerzucać kanały, aż trafił na Alicję w Krainie Czarów. Luke z lekkim uśmiechem odłożył pilota, potem zadowolony najwyraźniej z siebie rozłożył się na całej sofie kładąc głowę na moich kolanach.

-Żartujesz Aniołku?

-Nie - uśmiechnął się. -Tam jest Johnny Depp!

-Zdradzasz mnie z nim? -spytałem oburzonym tonem.

-A co zazdrosny? - uśmiechnął się. -Tylko Alex, my nawet nie jesteśmy razem...

-Według twoich norm, nie. Ale według tego co dzieje się w społeczeństwie demonów jesteśmy jak narzeczeni -odparłem nagle zmęczony tym wszystkim. 

-To nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać... - westchnął Lu. 


Nie odezwałem się już więcej. Luke w połowie filmu zasnął, więc wziąłem go na ręce i przeniosłem do sypialni. Sam sprawdziłem zabezpieczenia i poszedłem do łazienki, a potem sam wsunąłem się do łóżka i zasnąłem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz