ALEX
Jest źle. Bardzo, bardzo źle. Wpatrywałem się w jego rozszerzone ze zdziwienia brązowe oczy. Przeklęte geny. Jestem pewien, że to ich sprawka. Już zapomniałem jak czasami reagowałem na dotyk innych. Dostawałem po prostu chcicy, jak kot pragnąłem dotyku. Kiedyś to było może i zabawne w jakiś sposób, ale teraz...
Wpatrywałem się w lekko rozchylone, różowe usta Luke'a i wiedziałem, że jestem w pułapce. Czułem ciepło jego ciała pode mną, które tak kusiło. Mój umysł krzyczał: Uciekaj! Ciało za to było jakby po za kontrolą. Podniosłem dłoń i opuszkami palców przejechałem po jego policzku, a potem po tych miękkich wargach. Moje ciało zesztywniało i z przerażeniem zarejestrowałem co robię. Nagle coś do mnie dotarło. Nie pamiętam Alex... Wiem że moim ojcem jest Ares, a matką... Afrodyta. Poderwałem się do pionu jak oparzony. Widziałem, że Luke chce coś powiedzieć, ale ja czułem się jak zwierzę w klatce. Gdy brunet wyciągnął w moim kierunku rękę odskoczyłem do tyłu. A potem uciekłem.
Z jego pokoju. Z domku. Ogólnie z obozu. Jak daleko mogłem.
*
Siedziałem w jakiejś galerii wpatrując się tępo w przestrzeń. Podniosłem do ust kubek z zakupioną niedawno kawą. Całą noc podróżowałem za pomocą cieni. Nie uspokoiło to i tak moich myśli. Czułem się w jakiś sposób wykorzystany. Niby do niczego nie doszło, ale to co się działo. Moc, która wtedy unosiła się w pokoju. To go niepokoiło. Może ojciec miał racje? Może nie powinienem poświęcać uwagi dziecku Aresa? Może to podstęp?
-Kurwa -zakląłem i zostałem obdarowany oburzonymi spojrzeniami staruszek i kobiet z dziećmi. Odpowiedziałem im jednym z moich najgorszych spojrzeń i wróciłem do rozmyślań.
Za dużo pytań bez odpowiedzi. Nie ufałem ojcu. Tu chodziło o coś więcej. Hades wspominał coś o umowie. Ale o co w niej chodziło? Ares ją złamał? To by tłumaczyło zachowanie ojca. Nienawidził, gdy ktoś łamał przysięgę bądź warunki umowy. I jeszcze te dziwne sny, które są według mnie nazbyt realne. I ten chłopak o białych włosach. Wydaje się taki znajomy. Pociągnąłem ostatni łyk kawy i pusty kubek wyrzuciłem do kosza. Pokręciłem głową starając się pozbyć bombardujących mnie ludzkich emocji oraz myśli. Spojrzałem na zegarek 5:54, może uda mi się przebrać i wyjść z domku zanim Luke się obudzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz