ALEX
Podczas posiłku unikałem kontaktu wzrokowego. Właściwie mój talerz wydawał mi się wspaniałym zjawiskiem. Zjadłem naleśniki zachwycając się orgazmicznym połączeniem czekolady i truskawek. Gdy już skończyłem wciąż unikając jakiegokolwiek kontaktu z Lu wyszedłem z kuchni. Udałem się do własnego pokoju i automatycznie się ubrałem. Czarne bojówki i bluzka tego samego koloru do tego jeszcze wygodne buty do biegania. Może to nie był najlepszy pomysł bo czułem się jeszcze lekko poturbowany lecz nie wytrzymam dłużej w jednym domku z brunetem. Nie pamiętam do końca co się wczoraj działo, ale to że wylądowałem w jego łóżku daje do myślenia.
Z nadzieją na poprawę humoru wyszedłem z domu nie zauważając zaniepokojonego wzroku Luke'a.
*
Biegłem między drzewami czując przyjemny ból mięśni. W lesie było chłodniej lecz promienie słońca i tu się przedostały.
W pewnym momencie zdyszany znalazłem jakąś polanę. Usiadłem pod jakimś drzewem starając się wyrównać oddech. Nagle poczułem jak zaczyna robić mi się coraz zimniej. Otworzyłem oczy, by znaleźć się w ciemnym pomieszczeniu.
-Wiem co zamierzasz zrobić.
-Trudno coś przed tobą ukryć -odparłem wypatrując mojego ojca w otaczającej mnie pustce -Jak zamierzasz mnie powstrzymać? Groźby? Zamknięcie gdzieś? Zabójstwo Riny? A może jakiś inny równie opłakany w skutkach plan?
-Alex -westchnął mój ojciec pojawiając się przede mną -Nie mam zamiaru cię powstrzymywać, tylko ostrzec. To co zostało ukryte nie zawsze warto poznawać.
-Usunąłeś moje wspomnienia, mieszałeś w głowie Luke'a, że już nie wspomnę o zostawieniu mnie w sierocińcu, gdy byłem mały
-Przecież cię stamtąd zabrałem.
-Po jedenastu latach -odparłem z gorzkim uśmiechem -Wiesz jak to jest, gdy wiesz, że coś jest z tobą nie tak, ale nikt nie potrafi ci wytłumaczyć dlaczego tak jest? Odtrącony przez innych tylko dlatego, że potrafię odczytać ich emocje? Bądź wzbudzając nieumyślnie strach przez nagłą zmianę koloru oczu?
-Nie mogłem...
-Jesteś cholernym bogiem! Nie wciskaj mi kitu, że nie mogłeś! Zastanawia mnie jedno. Jaki miałeś cel w późniejszym wychowaniu mnie?
-A musiałem mieć cel? -zapytał Hades z lekką urazą w głosie. Posłałem mu smutny, zmęczony uśmiech.
-Tak. Sam mnie uczyłeś, że nic nie robisz bez powodu -odparłem -Więc się pytam, jaki był powód ojcze?
W pomieszczeniu zapanowała napięta cisza. Czarne oczy wpatrywały się w coraz ciemniejsze zielone.
-Nie odpowiesz, prawda? Po raz kolejny zostawisz mnie bez odpowiedzi. Tak samo było jak pytałem się o to czy mam rodzeństwo bądź kim jest moja matka. Wtedy również milczałeś -pod koniec po prostu usiadłem na ziemi ze zmęczeniem wpatrując się w ciemność.
-Czasami prawda rani nas bardziej niż kłamstwo czy milczenie.
-Mylisz się. To milczenie jest najgorsze -odparłem -Wtedy wahamy się między różnymi wersjami, wykreowanymi przez nasze umysły. Jedna wersja jest gorsza od drugiej...
-Masz racje, ale spróbuj zrozumieć, że staram się ciebie ochronić -mówi spokojnym głosem -Jesteś potężny i niektórym to przeszkadza. To co się stało kiedyś nie może się powtórzyć. Nie mogę stracić i ciebie Alex.
-A kogo...-zanim dokończyłem pytanie ojciec zniknął, a ja wróciłem na polanę. Z westchnięciem wstałem i ruszyłem w drogę powrotną -Miło było cię spotkać tato...
Gdybym został dłużej może zdążył bym ujrzeć lekko uśmiechnięte oblicze Hadesa mówiące: "Ciebie również synu..."
*
Siedziałem przy najbardziej oddalonym od innych stoliku. Niby mogłem zostać w domu, ale musiałem pokazać innym, że wciąż żyję. Rozłożyłem się na całej ławce opierając plecy o ściankę za mną. Przymknąłem lekko oczy wspominając rozmowę z ojcem. Coś było nie tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz