poniedziałek, 28 grudnia 2015

TOM II ROZDZIAŁ 6

LUKEY 

Nagle poczułem ogromną fale uczuć. Zacząłem odplątywać się z koca, spadając na ziemię. Szybko się podniosłem na co zakręciło mi się w głowie.
Fala energii dochodziła z dołu. Rozejrzałem się po pokoju. Nie było już Alexa... Spróbowałem się tam przenieść, ale nie potrafiłem w tym stanie. Wybiegłem z pokoju i zanim dobiegłem na miejsce, Alexa już nie było. Tylko zdziwiony Siv i zamyślony Uriel. Spojrzałem na nich bez emocji.
- Gdzie on jest? - warknąłem.
- Nie wiemy. Zniknął nic nie mówiąc.
- Gdzie on jest?! - wykrzyknąłem po raz drugi.
Nie mógł zniknąć... Alex...
- Uspokój się. Chodź zaprowadzimy cię do pokoju, pójdziesz sobie spać - zaczął Siv łapiąc mnie za nadgarstki. 
Po chwili się uspokoiłem, ale to co zrobiłem chciałbym cofnąć. Miałem kolejny wybuch mocy demona. Na rękach zaczynał pojawiać mi się ogień. Siv wystraszony odsunął się, a Uriel szybko oceniał sytuację wzrokiem.
- Lu w co ty się wpakowałeś? - spytał Uriel podchodząc. 
- Nie podchodź! - krzyknąłem i zacząłem uciekać do pokoju. 
Brat stał tam jeszcze z Urielem i wpatrywali się we mnie przez chwilę gdy nie zniknąłem za zakrętem. Musiałem się nauczyć nad tym cholerstwem panować... Ale kto ma mi niby pomóc?! 
Do głowy tylko jedna osoba przychodziła mi do głowy. Ale nie mogłem do niego iść w tej sprawie.  
Wpadłem do pokoju usiłując zatrzymać moc.  Spojrzałem w swoje odbicie w lustrze.  Nie wierzyłem w to co widzę. Gdy moc demona była uwolniona moje oczy były takie jak Evry'ego. Całe czarne bez białek. 
Nie wiedziałem co mam zrobić by moc schowała się. Zacząłem wołać w myślach demona. 
Błagam Evry przyjdź. Musisz mi pomóc. 

Patrzyłem czarnymi oczami w lustro. "Ogień"  który wydobywał się z moich rąk wyglądał pięknie, a zarazem strasznie i niebezpieczne. W lustrze za mną pojawił się demon. 
- Evry! Jak mam wyłączyć to cholerstwo?! 
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się widząc w kącie pokoju ciało blondyna. 
- Widzę że ktoś tu ma kłopoty - powiedział. 
Podszedł do mnie i tak jak ostatnio lekko opuszkami palców przejechał po moim bladym policzku. 
- Wiesz do twarzy ci w mojej mocy - powiedział.  - Alex cię niedocenia. Jesteś piękny,  twój charakter jest jak labirynt który trzeba powoli przejść, a twoje moce same w sobie są bardzo cenne.  Jesteś bardzo silny ale nie zdajesz sobie z tego sprawy. Mógł byś pokonać Alex'a z zamkniętymi oczami, ale on używa sprytu i podstępu. Mogę ci pomóc, nauczyć cie tego Lu... Tylko czy chcesz? 
Gdy on mówił ja słuchałem oczarowany. Miał ciepły ton głosu. Ale czy ja chciałem naprawdę złapać lub co gorsza zabić go? Nie, oczywiście że nie. Nie potrafił bym. Wszystko się zmieniło, gdyby nie przyszedł na moje urodziny bezproblemowo zabił bym tego chłopaka, a potem zaczął polować na niego.
Jego cichy i zawsze spokojny oddech, ciepło bijące od klatki piersiowej. Te cudne zielone oczy, które w niektórych momentach nie umiały na mnie przesłać patrzeć . Zapomniał o mnie, a ja mu to zepsułem. Na marne pozbywał się emocji. To ja wszystko zepsułem. 
Musiałem to naprawić. Teraz to ja zapomnę o nim, a jego zmuszę do zrobienia tego. Albo zmieniania zdania na mój temat. 

- Co chcesz w zamian? - spytałem demona. 
- Dowiesz się później  fuge dilecte mi- powiedział. 
- Co to znaczy? 
- Jesteś mądry sam poszukaj odpowiedzi. A teraz załóż to - podał mi skórzane rękawiczki bez palców. 
- Jak rękawiczki mają mi pomóc? 
- Zakładaj a nie gadaj - powiedział. 

Zrobiłem to co mi kazał. Założyłem rękawiczki. Ogień zniknął, a moje oczy wróciły do normalnego brązowo złotego koloru. 

- Za trzymaj je- powiedział. -  Są wykonane ze specjalnej skóry. Będziesz mógł używać mocy i nad nią zacząć szybciej panować. A teraz idziemy cię porządnie ubrać! 
- Co? - zdziwiłem się. 
- Za dużo gadasz... W taki stroju to ty nie będziesz się uczył walki. Szybciej spalisz te ciuszki niż zaczniesz walczyć. 
Przeklnąłem pod nosem i zgodziłem się. 
Demon uśmiechnął się i klasnął w dłonie. Przed nami pojawił się już ubrany manekin. 
- Może być? 
Strój był cały czarny, że skóry i jakiegoś materiału. Miał kaptur który zasłaniał całą twarz. Na biodrach były miejsca na sztylety, a na plecach na moje dwa miecze. Do niego były czarne glany. Wszystko wyglądało genialnie. 
 - Evry... Może być- powiedziałem. 
- To się przebieraj i idziemy nauczyć cie sprytu jak demona! No i przezwisko ci wymyślimy!
Szybko ściągnąłem koszule i spodnie. Demon pochłaniał mnie wzrokiem. Co ja mam poradzić że mam takie mięśnie? 
Ubrałem cały strój. Rękawiczki pasowały do tego wszystkiego. Włożyłem do pasa sztylety, na plecy moje dwa noże. 
- Wiesz że będziesz przez ćwiczył cały tydzień? - spytał podchodząc do mnie. 
- Wiem. 
- I wiesz że ja w ciebie to wkuje w ten tydzień? 
- Wiem. 
- A wiesz że wyglądasz tak seksownie w tym stroju? 
- Wiem - nagle się zorientowałem co potwierdzam. - Evry! 
- Ale ja mówię prawdę! 
Moja twarz nabrała małych rumieńców. 
- To idziemy czy nie?- spytałem. 
- Tak, tak... Idziemy Erarte*
Zaczął się śmiać i przenieśliśmy się. 


Lu po odejściu Alex'a
                                   
Luke w stroju od demona
   



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Erarte - połączenie słów z łaciny <liberationem a morte > które oznacza uwolnienie od śmierci

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz