ALEX
Ruszyłem biegiem. Mijałem korytarze czując jak serce wali mi w piersi ze strachu. Coś się stało wiedziałem to. Poczułem energię życiową Luke'a w lochach. Tylko, że była ona jakaś przytłumiona, a emocje wprawiały mnie w przerażenie. Wbiegłem tam i otworzyłem odpowiednie drzwi. To co ujrzałem zmroziło mnie. Blady, zakrwawiony Luke wiszący pod ścianą. Ślady pazurów na biodrach i krew na udach powiedziały mi wszystko. Ogarnęła mnie furia. Całe moje ciało krzyczało, że mój partner został zraniony. Brunet podniósł wzrok. Co, że ujrzałem w nich ulgę było dla mnie jak cios w twarz. To moja wina. Zostawiłem go samego.
Wyczułem pojawienie się trzech osób po czasie. Odwróciłem się by ujrzeć kobiety o czarnych rozwianych włosach z bijącymi się w nich wężami, wykrzywionych wściekłością twarzach i czarnych jak smoła skrzydłach. Czarno-szkarłatne, poszarpane suknie dopełniały przerażającego widoku.
-Erynie -warknąłem zaślepiony wściekłością. Kobiety posłały mi groźne uśmiechy.
-Alekto
-Tyzyfone
-Megajra -przedstawiły się po kolei posyłając mi lekki ukłon -Chętnie pomożemy w twej zemście Panie.
Odpiąłem przytrzymujące Luke'a kajdany. Na co ten jęknął cierpiętniczo i opadł prosto na mnie.
-Kto to zrobił? -powiedziałem niebezpiecznym tonem wróżącym nadchodzącą rzeź.
- J-jakiś d-demon - wyszeptał zachrypniętym głosem. - C-chciał z-zemsty, bo mu c-coś zrobiłeś...
-Oj Rosier... Szykuj się na śmierć -wymruczałem widząc już oczyma wyobraźni krwawą miazgę, która po nim pozostanie -Luke za chwilę przyjdzie tu mój ojciec i mój dobry przyjaciel. Pomogą ci. Proszę cię abyś nie mówił im gdzie i z kim poszedłem, a przede wszystkim czemu i w jakim celu. Mogę liczyć, że ich przetrzymasz?
- Spróbuję... - powiedział.
Cały w środku wrzeszczałem. Gdy widziałem jego zaczerwienione oczy. Te rany, krew...
Wstałem i ściągnąłem swoją skórzaną kurtkę i okryłem nią jak się dało Luke'a. Po czym odwróciłem się do czekających kobiet. Uosabiających moją furię.
-Panie zapraszam do zabawy -powiedziałem błyskając czarno-szkarłatnymi tęczówkami.
*
Demona znaleźliśmy w jego pokoju. Gdy zobaczył jak wykopuję drzwi i pojawiam się w towarzystwie Pań Zemsty jego twarz wyrażała przerażenie. Wiedział, że tym razem się nie wywinie.
-Czyżbyś zrozumiał swój błąd słodziutki? -zapytałem przesłodzonym tonem. Zbliżając się do mężczyzny z mordem w oczach.
-Ja...J-ja nie ch-chciałem..-zaczął się jąkać. Na co z moich ust wydobył się wściekły ryk. Furie ustawiły się za moimi plecami z szacunkiem dając mi rozpocząć zabawę. Zemstę za zranienie bliskiej mi osoby.
-Może ci wierzę, w co wątpię -odparłem biorąc w dłoń sztylet przy trącony do biodra. Podszedłem do demona i przyłożyłem mu broń do policzka nacinając skórę -Przekroczyłeś niestety dzisiaj pewną granicę, zza której nie wrócisz. Panie prosiłbym o przebicie dłoni tego dupka.
Gdy ja go przetrzymywałem by się za bardzo nie rzucał kobiety zrobiły to o co prosiłem. Z gardła mężczyzny wydobył się głośny, bolesny krzyk, który o ile to możliwe stał się jeszcze głośniejszy gdy zaczęły kręcić w ranach sztyletami. Czułem czystą euforie na widok czerwonej posoki spływających powoli na podłogę.
-Zrobił bym ci to samo co ty Luke'owi lecz nie mam zamiaru tykać w taki sposób takiego ścierwa jak ty -wysyczałem do jego ucha, kolanek kopiąc go między nogi. Na jego skowyt zaśmiałem się ochryple. Dopiero po chwili zauważyłem czarne, ostre jak brzytwa pazury wbijające się w ciało. To były moje dłonie.
-Władca, a zarazem czwarta Furia -usłyszałem głos Megajr. Sens słów dotarł do mnie dopiero, gdy godzinę później umazany krwią wpatrywałem się w to co zostało z Rosiera.
-Jestem potworem -powiedziałem po chwili ciszy.
-Nie, jesteś wcieleniem Furii w czystej postaci -zaprzeczyła od razu jedna z trzech sióstr -Jesteśmy zawsze do twojej dyspozycji Lexio.
-Lexio? -zapytałem. Kobiety posłały mi prawie przyjazne uśmiechy.
-Takie imię będą znali wszyscy znający czwartą Furię -odparły po czym zniknęły. Nie mając pojęcia co innego mógłbym zrobić poszedłem do swojego pokoju by wziąć prysznic. Mój brat był wciąż nieprzytomny, więc przesłałem mu wszystkie wspomnienia jakie miałem o nas, o nim, rodzicach, bogach. Potem ruszyłem do pokoju, który miał być jak najdalej ode mnie, do pokoju Luke'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz