LUKE
Zostawiając wiadomość Alex'owi wyszedłem na dwór. Wychodząc za podwórko przeniosłem się do mieszkania Four'a.
-Four! Kumplu kochany! - krzyknąłem w wejściu.
-Co tak krzyczysz? - wyszedł chłopak z pokoju.
-Nudzi mi się i potrzebuję iść na zakupy. A ty dobrze wiesz co wybiorę, więc...Pójdziesz ze mną białowłosy kumplu? - spytałem.
-Niech stracę - powiedział i ubrał kurtkę moro. -To gdzie idziemy?
-Do mojej ulubionej galerii!
-Aż do Francji? Lu...
-Tak!
Przeniosłem się, a chłopak od razu po mnie pojawił się na miejscu. Poszliśmy najpierw do fryzjera. Moja grzywka spadała mi już na oczy, więc postanowiłem ją podciąć. Po fryzjerze zajrzeliśmy do różnych sklepów z odzieżą i obuwiem. Wybrałem sobie parę koszul, t-shirt'ów, nowe trampki i nike, kurtkę czarną skórzaną i płaszcz. Kupiłem też już prezent urodzinowy Alex'owi. Myślę że mu się spodoba. Wybrałem mu czarny smartwatch, widziałem jak kiedyś biegał.
 |
Sony Smartwatch MN2 |
Potem zmęczeni noszeniem wszystkich toreb z zakupami poszliśmy do kawiarni na kawę. Zamówiłem sobie moją ulubioną karmelową kawę, a Four zamówił mocne expresso.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Dochodziła już godzina 19. Alex mnie udusi.
-Dobra Four zbieram się bo będę mieć prawdziwe piekło w domu - powiedziałem.
-No okey. Pozdrów Alexa! Papa!
*
Pojawiłem się w salonie. Alex'a w nim nie było. Wziąłem zakupy i położyłem je na łóżku w sypialni. Prezent od razu schowałem za szafę.
Bogowie błagam by on tego nie znalazł.
Przeszukałem cały dom, ale go nie było. Postanowiłem zajrzeć jeszcze na dach. Był tam. Zasnął na leżaku. Podszedłem do niego i usiadłem mu na biodrach. Pocałowałem jego usta z chodząc z pocałunkami coraz niżej.
-Jeśli nie jesteś Luke'm lepiej, żebyś spieprzał -wymruczał nie otwierając nawet oczu.
-Nie, nie jestem Luke'm. Jestem twym Aniołkiem - mruknąłem mu do ucha i przygryzłem je.
-Po 19 latach spotykam swojego Anioła Stróża. Nieźle, ale powinieneś być jakiś bardziej niewinny, a nie molestować biedne, śpiące istoty.
-Już ci mówiłem, że daleko mi do niewinności, słodkości i czego tam twoja główka wymyśli...A teraz proszę ze mną iść do domu, bo jest już cholernie zimno, a ty kurde jesteś w cienkiej bluzeczce i spodniach. Idę się od razu wykąpać, więc...
-Więc łóżko jest caluśkie moje -wyszeptał marzycielskim tonem i otworzył zaspane oczy.
-A kanapa moja - westchnąłem i zszedłem z chłopaka.
-Lu...
-Idę się kąpać!
-Nawet nie myśl, że nie zdaję sobie sprawy z godziny spóźnienia Luke!
-To przez... Chciałem się napić kawy! - powiedziałem.
Prawie się wygadałem że szukałem dla niego prezent. Ale by było. Zszedłem po kręconych schodach na dół i wziąłem szybki prysznic. Podebrałem Alex'owi poduszkę i koc i położyłem się na kanapie. Nagle stwierdziłem że nie chce mi się spać. No i co by tu porobić. Znalazłem w jednej z szafek kartki i ołówek. Usiadłem przy stole i zacząłem rysować.
Na początku wydawało mi się że to tylko jakiś chłopak z głowy, którego może kiedyś spotkałem. Ale po chwili wpatrywania się w portret, uświadomiłem sobie że to mój Diabełek. To był Alex.
-Wiesz, że jest trzecia w nocy kochany? -usłyszałem cichy głos koło ucha.
-Kurwa! - krzyknąłem wystraszony. -Jak możesz mnie tak straszyć! Ty! Wredny! Głupi! Kochany! Diable!
Zacząłem go dźgać palcami.
-Wdech wydech Aniele -powiedział szatyn składając szybkiego całusa na moim policzku i idąc do kuchni -Też chcesz kawę?
-Sam mówiłeś że jest trzecia w nocy... - powiedziałem opierając głowę na rękach. -Ale jeśli tak ładnie pytasz, to z chęcią.
-Trzecia w nocy jest idealną porą na kawę -powiedział przygotowując kubki i nagle zaczynając się śmiać -Mój brat ma spaczone poczucie humoru...
Popatrzyłem na niego z pytaniem w oczach. Szatyn pokazał mi dwa kubki biały i czarny. Na białym był napis I'M DEVIL, a na czarnym I'M ANGEL.
Także zacząłem się śmiać. Chłopak podał mi czarny kubek z kawą. Powoli zacząłem ją pić. Najbardziej w kawie doceniam, nie kofeinę czy np. ładny wygląd, doceniam smak. Mocny smak kawy. Przymknąłem oczy i zacząłem się nią delektować. Kocham kawę i nigdy się to nie zmieni.
-Alex?
-Tak, Aniołku?
-Nadal nie potrzebujesz takiego jednego Aniołka w łóżeczku?
-Stęskniłeś się? -zapytał siadając obok i patrząc ciekawie na leżący na blacie szkicownik. Na jego usta wpłynął czuły uśmiech.
Zamknąłem szkicownik i wziąłem go z dala od Alex'a.
-Kanapa nie jest za bardzo wygodna na dłuższe leżenie...
-Kanapy to mają do siebie -odparł wstając i idąc w kierunku sypialni z kubkiem w ręku. Zatrzymał się zanim zniknął - Czekam na ciebie Aniołku...
Uśmiechnąłem się i dokończyłem kawę. Umyłem kubek i poszedłem do sypialni. W ciemnej pościeli widziałem zwiniętego chłopaka.
-Alex?
-Taaak?
-Zamierzasz spać po wypiciu całego kubka kawy? -zapytałem z lekkim rozbawieniem. Wsunąłem się obok niego i po chwili poczułem jak szatyn mnie obejmuje w pasie i przyciąga do swojego torsu.
-A dlaczego by nie? -usłyszałem jego odpowiedź koło ucha i poczułem jak chowa twarz w zagłębienie mojej szyi.
-No bo kawa ma kofeinę. A kofeina przyspiesza pracę serca, dzięki czemu człowiekowi nie chce się spać - wytłumaczyłem jak dziecku.
-Nie jesteśmy ludźmi - powiedział.
-Czyli jestem wyjątkowy, bo na mnie kawa działa...
-Czyli będziesz się wiercił i przeszkadzał mi w drzemce? -zapytał przerażonym szeptem i czułem jak jego usta wyginają się po tym zdaniu w uśmiech.
-Będę udawał że śpię, byś rano mógł się męczyć z obudzeniem mnie...Gdy wreszcie zasnę i będę cholernie śpiący - powiedziałem.
-Jesteś kłopotliwym stworzeniem -mruknął wypuszczając mnie ze swoich ramion -Ale jako, że jesteś moim gościem i partnerem zajmę ci czas przed snem.
Po tych słowach poczułem jego usta na swoich. Mruknąłem zadowolony i wplątałem swoje ręce w jego czarno-białe włosy.
-Niezłe zajmowanie czasu - mruknąłem i teraz to ja złączyłem nasze usta. Chłopak oberwał się ode mnie z uśmiechem na ustach.
-Wiesz możemy coś poczytać równie dobrze, więc...
-Zamilcz - powiedziałem i znów go pocałowałem.
Pocałunkami schodziłem po szczęce do szyi i Jabłka Adama. Chłopak sapnął kiedy zrobiłem mu malinkę na szyi. Zachichotałem pod nosem i usiadłem okrakiem na biodrach chłopaka.
-Ktoś tu pokazuje pazurki -mruknął tuż przy moich ustach.
-Zawsze je miałem, ale czekały na tego diabła - powiedziałem i zacząłem językiem na jego klatce piersiowej rysować różne wzroki.
-Oh jak słodkooo -jęknął cichutko i był to najpiękniejszy dźwięk jaki słyszałem.
Skrzywiłem się. Mimo, że ON był SŁODKI, to nie popuszczę mu tego.
-Nie będę powtarzał tego więcej... NIE JESTEM SŁODKI!!! - wrzasnąłem i zszedłem z niego z zamiarem opuszczenia sypialni. Przeszkodziły mi w tym umięśnione ramiona i ciepłe usta na karku.
-Nie złość się, nie warto -każde słowo podkreślał pocałunkiem.
-Nie. Jestem. Słodki - warknąłem już ciszej i nadal ignorowałem ciepłe usta chłopaka, które całowały moją szyję.
-Uroczy?
-Nie.
-Dziecinny?
- Spadaj.
-Sexowny?
- Tloskeeee...
-Chyba wrócę do dziecinny -powiedział ze śmiechem.
-No do SPADAJ razy dwa - powiedziałem.
Chłopak odwrócił mnie w swoją stronę i przytulił. Nigdy mnie tak nie przytulał. Uśmiechnąłem się w duchu i objąłem go. Staliśmy w ciszy, która nie była niezręczna, a wręcz potrzebna.
W którymś momencie chłopak złożył krótki pocałunek na mojej skroni.
-Mam zamiar iść biegać -oznajmił cichym głosem -Idziesz ze mną czy okupujesz łóżko?
-Jest około czwartej lub piątej... Nie ruszam się z domu, idę spać - powiedziałem i pocałowałem go lekko w usta.
-Leń -mruknął wyciągając z szafy spodnie dresowe. Szatyn ubrał je i adidasy, czekałem aż wciągnie na siebie koszulkę, ale on ruszył do wyjścia.
-Tylko uważaj by cię ktoś nie zgwałcił! - krzyknąłem i wypuściłem powoli powietrze ciesząc się że chłopak nie zauważył prezentu.
*
Siedziałem owinięty w koc na leżaku na dachu. W rękach trzymałem mój szkicownik i ołówek. Z każdą kreską portret przypominał coraz bardziej Alex'a. Może gdy skończę szkicownik dam go szatynowi.
Teraz wystarczy przypilnować szkicownika i będzie super. Owinięty w kokon kocowy ruszyłem do sypialni. Miałem zamiar położyć się wreszcie spać.