-Będziesz tak za mną łaził? -zapytałem zirytowany w kierunku Evana.
-Zaatakowano cię gdy wychodziliśmy. Jesteś zagrożony...
-Umiem się bronić! -przerwałem chłopakowi i przerwałem widząc pojawiającego się przede mną Forasa -Zmieniam zdanie. Broń mnie, przed nim!
Gdy ciemnowłosy spojrzał na mojego wkurzonego przyjaciela przyjął pozycję obronną, a ja lekko się potykając ruszyłem truchtem w drugą stronę.Gdy byłem już w lekkim oddaleniu przeniosłem się do Podziemi. Rozejrzałem się po pustym korytarzu i ruszyłem w kierunku tajnych pomieszczeń ojca, które odkryłem gdy miałem piętnaście lat.
Wszedłem do małej łazienki i stanąłem przed lustrem. Ściągnąłem górną część stroju i spojrzałem przez ramię na moje plecy. Gdy obaczyłem dwie długie, szarpane rany i jedną mniejszą zakląłem. Nie wyglądało to najlepiej. Zacząłem przeszukiwać szafki w poszukiwaniu bandaży czy czegoś w tym stylu. Gdy nie znalazłem tego w łazience ruszyłem do sypialni. Zaglądałem do szuflady biurka, gdy poczułem wzburzone emocje kogoś i ciepłe ciało wpadające na moje.
-Puttana -sapnąłem uderzając w blat mebla. Odwróciłem się by ujrzeć wpatrującego się we mnie z przerażeniem srebrnowłosego chłopaka, o znajomych rysach twarzy -Spokojnie nie zabijam dzisiaj, ale chętnie się dowiem jak pokonałeś zabezpieczenia mojego ojca.
-N-Nie wiem -wymamrotał patrząc na pokryte moją krwią dłonie -Wszystko okej?
-Jak znajdę bandaże będzie wspaniale, więc mi pomóż i nie bój się wyczuwam od ciebie demoniczną cząstkę i chętnie dowiem się o tym więcej.
*
-Jeśli dobrze rozumiem, gdy dowiedziałeś się kim są twoi rodzice zawarłeś kontrakt z Chasionem, którego ja zabiłem półtorej roku temu czy coś koło tego? -zapytałem krzywiąc się, gdy chłopak obwiązywał rany bandażem.
-Tak. Chciałem to zmienić, ale jak się później okazało nie można zmienić swoich rodziców...-powiedział smutnym tonem. Obróciłem się lekko w jego kierunku.
-Masz aż tak strasznych rodziców?
-Zależy jak na to spojrzeć -mruknął unikając kontaktu wzrokowego.
-Nie martw się Nex -powiedziałem i poruszyłem się ostrożnie by nie zepsuć pracy chłopaka -Jesteś dorosły. Jesteś młody i masz cały życie przed sobą. Nie marnuj go na nienawiść. Nie warto. Odsuń od siebie do co cię unieszczęśliwia i zrób wszystko co sprawi, że będziesz szczęśliwy.
-Jesteś...inny -uniosłem rozbawiony tymi słowami brew -Wiesz, myślałem, że jesteś wrednym dupkiem, zabijającym bez skrupułów.
-Bo jestem. Ale przypominasz mi trochę mnie, gdy byłem młodszy. Nienawidziłem ojca. Byłem wściekły, że mnie zostawił. Że mnie okłamuje, że tyle wymaga. O wszystko. W pewnym momencie dotarło do mnie, że to bez sensu i utrudniam sobie tylko życie. -powiedziałem ze smutnym uśmiechem przypominając sobie pierwsze dni w tym miejscu -Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Ja...Dziękuję -powiedział chłopak z wdzięcznością.
*
Wraz z Nexem zrobiłem listę poległych oraz wypełniłem obowiązki, które musiałem. Dopiero po osiemnastej wraz z dziwnookim chłopakiem pojawiłem się w domu we Włoszech. W salonie siedział Luke z Forasem i Everym. Nie wiem czemu, ale srebrnowłosy spiął się i cofnął by stanąć za mną.
Luke jakby wyczuwając chłopaka od razu zerwał się z kanapy.
-Nexus? Co tu robisz?
-To wy się znacie?
-Mieliśmy okazję się bliżej poznać - widziałem urazę w brązowych oczach.
Nex spiął się jeszcze bardziej i unikał wzroku.
-Chyba coś mnie ominęło -wymamrotałem -Nex nie czaj się tak i siadaj. Foras ja nic nie zrobiłem! A tak w ogól ktoś widział mojego brata?
-Za tobą kochany -usłyszałem i odwróciłem się by zobaczyć moją wściekłą kopię. Przełknąłem ślinę.
-Uriel jak miło cię widzieć -powiedziałem odsuwając się w tył -Jak ci minął dzień?
-Wspaniale, ale coś mnie chyba ominęło...
-Nie e -zaprzeczyłem i zrobiłem błagalną minkę -Nie zabijaj mnie. Jestem za piękny by umierać...
-Jesteś głupcem -mruknął siadając koło Evry'ego.
-Człowiek z wyobraźnią lepiej brzmi -odparłem i spojrzałem po całej grupce -To kto zacznie historię życia?
Lukey milczał tak samo Nex. Evry wreszcie westchnął.
-Chyba coś mnie ominęło -wymamrotałem -Nex nie czaj się tak i siadaj. Foras ja nic nie zrobiłem! A tak w ogól ktoś widział mojego brata?
-Za tobą kochany -usłyszałem i odwróciłem się by zobaczyć moją wściekłą kopię. Przełknąłem ślinę.
-Uriel jak miło cię widzieć -powiedziałem odsuwając się w tył -Jak ci minął dzień?
-Wspaniale, ale coś mnie chyba ominęło...
-Nie e -zaprzeczyłem i zrobiłem błagalną minkę -Nie zabijaj mnie. Jestem za piękny by umierać...
-Jesteś głupcem -mruknął siadając koło Evry'ego.
-Człowiek z wyobraźnią lepiej brzmi -odparłem i spojrzałem po całej grupce -To kto zacznie historię życia?
Lukey milczał tak samo Nex. Evry wreszcie westchnął.
-Luke dowiedział się przeszukując wspomnienia Nexia, że są braćmi... Jego ojcem był Zeus, a matką Afrodyta. Nikt o tym nie wiedział. Nex, gdy dowiedział się o tym podpisał kontrakt z demonem. To co mnie zaskoczyło, że było to idealnie co do sekundy w tym samym czasie co kontrakt Lukey'a.
-Część o kontrakcie znam -mruknąłem i westchnąłem widząc zaskoczone spojrzenia -Jego demon nie żyje. Zabiłem go. Nex ma jego moc i demoniczną cząstkę dlatego gdy się wystraszył Luke'a przeniósł się w bezpieczne miejsce. Zabójcy osoby, która uratowała jego duszę. Mnie.
Przechyliłem się przez podłokietnik kanapy, na której siedział mój brunet i położyłem się tak, że moja głowa wylądowała na jego kolanach. Czułem jak dopada mnie powoli zmęczenie z całego dnia.
-Idź się połóż Alex - powiedział czule mój Aniołek bawiąc się moimi włosami. - A ty... Musimy porozmawiać Nexusie.
-Nie mam zamiaru iść spać - wymruczałem w jego brzuch -Luke?
-Hmm?
-Nie obwiniaj Nexusa za coś na co nie miał wpływu, proszę... A teraz kto mi zrobi kawy z cynamonem?
-Spróbuję... Mogę ci zrobić, ale ty jutro masz być wypoczęty bo idziemy do mojego znajomego i na zakupy!- uśmiechnął się podle i wstał prawie mnie rzucając.
-Na zakupy -prychnąłem -Jeszcze czego. Moja czarna garderoba mi się podoba.
-Alec...Zrobisz mi płatki? -podniosłem głowę by spojrzeć na stojącą w drzwiach Sophie. Dziewczynka wpatrywała się przestraszona w nieznanych jej mężczyzn.
-Dziecko, niech matka ci zrobię -powiedziałem wskazując na Luke'a, który krzątał się po kuchni.
-Luluś to nie mama... Luluś to braciszek i Aniołek - powiedziała zaspana i podreptała do kuchni.
-Część o kontrakcie znam -mruknąłem i westchnąłem widząc zaskoczone spojrzenia -Jego demon nie żyje. Zabiłem go. Nex ma jego moc i demoniczną cząstkę dlatego gdy się wystraszył Luke'a przeniósł się w bezpieczne miejsce. Zabójcy osoby, która uratowała jego duszę. Mnie.
Przechyliłem się przez podłokietnik kanapy, na której siedział mój brunet i położyłem się tak, że moja głowa wylądowała na jego kolanach. Czułem jak dopada mnie powoli zmęczenie z całego dnia.
-Idź się połóż Alex - powiedział czule mój Aniołek bawiąc się moimi włosami. - A ty... Musimy porozmawiać Nexusie.
-Nie mam zamiaru iść spać - wymruczałem w jego brzuch -Luke?
-Hmm?
-Nie obwiniaj Nexusa za coś na co nie miał wpływu, proszę... A teraz kto mi zrobi kawy z cynamonem?
-Spróbuję... Mogę ci zrobić, ale ty jutro masz być wypoczęty bo idziemy do mojego znajomego i na zakupy!- uśmiechnął się podle i wstał prawie mnie rzucając.
-Na zakupy -prychnąłem -Jeszcze czego. Moja czarna garderoba mi się podoba.
-Alec...Zrobisz mi płatki? -podniosłem głowę by spojrzeć na stojącą w drzwiach Sophie. Dziewczynka wpatrywała się przestraszona w nieznanych jej mężczyzn.
-Dziecko, niech matka ci zrobię -powiedziałem wskazując na Luke'a, który krzątał się po kuchni.
-Luluś to nie mama... Luluś to braciszek i Aniołek - powiedziała zaspana i podreptała do kuchni.
-Nie jestem pewien, czy Lukey mnie w ogóle polubi - mruknął cicho Nex w moją stronę. Spojrzałem na niego groźnym wzrokiem, które zepsułem ziewnięciem.
-Poradzicie sobie. Luke musi to przemyśleć na spokojnie. Wydarzenia z ostatnich czasów odbiły się na każdym z nas i trochę potrwa zanim pogodzimy się ze śmiercią przyjaciół bądź rodziny...Czemu pijesz moją kawę? -spytałem patrząc na Luke'a wielkimi oczami. Wszyscy parsknęli na moją zmianę tematu.
-Kochany to jest moja kawa. Twoja stoi na blacie, w kuchni.
-Będziesz coś chciał -fuknąłem wstając -Nie zabijać się na moim pięknym dywanie.
W kuchni przy blacie siedziała zajadając płatki Sophie. Potarmosiłem jej włosy i wziąłem mój kubek. Stwierdzając, że jest on za mały wziąłem jeszcze nalałem jej do dzbanka. Wróciłem do salonu i siadając na Urielu zyskałem fotel, gdy mój brat mamrocząc pod nosem zniknął na schodach. Postawiłem dzbanek na stoliku i z kubkiem w rękach zwinąłem się w fotelu.
-Ej zagrajmy w butelkę - powiedział nagle brązowooki.
-Poradzicie sobie. Luke musi to przemyśleć na spokojnie. Wydarzenia z ostatnich czasów odbiły się na każdym z nas i trochę potrwa zanim pogodzimy się ze śmiercią przyjaciół bądź rodziny...Czemu pijesz moją kawę? -spytałem patrząc na Luke'a wielkimi oczami. Wszyscy parsknęli na moją zmianę tematu.
-Kochany to jest moja kawa. Twoja stoi na blacie, w kuchni.
-Będziesz coś chciał -fuknąłem wstając -Nie zabijać się na moim pięknym dywanie.
W kuchni przy blacie siedziała zajadając płatki Sophie. Potarmosiłem jej włosy i wziąłem mój kubek. Stwierdzając, że jest on za mały wziąłem jeszcze nalałem jej do dzbanka. Wróciłem do salonu i siadając na Urielu zyskałem fotel, gdy mój brat mamrocząc pod nosem zniknął na schodach. Postawiłem dzbanek na stoliku i z kubkiem w rękach zwinąłem się w fotelu.
-Ej zagrajmy w butelkę - powiedział nagle brązowooki.
-Idź spać - odpowiedział mu Evry. -Chyba ci mózg przestał działać.
-Ej! Ale to wcale nie jest zły pomysł!
-Evry daj się dzieciom zabawić -mruknąłem rozkoszując się wspaniałym smakiem kawy.
-Evry daj się dzieciom zabawić -mruknąłem rozkoszując się wspaniałym smakiem kawy.
-Kogo nazywasz dzieckiem?- spytali w tym samyn momencie Nex i Luke. Udałem, że ocieram łzę.
-Tacy podobni. Tacy słodcy -wymruczałem i przed śmiercią na miejscu uratowała mnie Sophie -Dobra zaczynajcie grę i bez zabójczych spojrzeń.
Luke znalazł jakąś butelkę w kuchni i wraz z nią wrócił do salonu. Zakręcił i wypadło na mnie.
-Tacy podobni. Tacy słodcy -wymruczałem i przed śmiercią na miejscu uratowała mnie Sophie -Dobra zaczynajcie grę i bez zabójczych spojrzeń.
Luke znalazł jakąś butelkę w kuchni i wraz z nią wrócił do salonu. Zakręcił i wypadło na mnie.
-Pytanie czy wyzwanie skarbie?
-Jestem leniwy daj pytanie -powiedziałem dolewając sobie kawy.
-Co zrobiłeś Joshowi? -zachichotałem.
-Pokazałem mu czego powinien się obawiać. Wszystko co skrywają cienie, a nie widzi tego nikt oprócz paru osób -odparłem. -Zadowalająca odpowiedź?
-Tak średnio, ale i tak dowiem się tego... Teraz ty. -zakręciłem i wypadło na Evry'ego.
-Pytanie czy wyzwanie kochany?
-Wyzwanie Diabełku
-Luke on mnie przezywa! -powiedziałem -Idę położyć moją księżniczkę spać i zaraz wykonasz swoje zadanie.
Wziąłem dziewczynkę na górę i zostawiłem ją w jej pokoju. Mefisto już tam był wraz z pumą Riny. Zamknąłem drzwi i wróciłem na dół.
-Evry demonie mój kochany jako, że od X czasów nie wykonywałeś seksualnych czynności pocałuj Nexa. Minimum trzy minuty i ma być to prawdziwy pocałunek -oznajmiłem siadając i spoglądając na mój pusty kubek, który nie był pusty jak wychodziłem. -Ta zniewaga krwi wymaga...
-To nie ja!- Lu szybko zaczął się bronić.
-Jestem leniwy daj pytanie -powiedziałem dolewając sobie kawy.
-Co zrobiłeś Joshowi? -zachichotałem.
-Pokazałem mu czego powinien się obawiać. Wszystko co skrywają cienie, a nie widzi tego nikt oprócz paru osób -odparłem. -Zadowalająca odpowiedź?
-Tak średnio, ale i tak dowiem się tego... Teraz ty. -zakręciłem i wypadło na Evry'ego.
-Pytanie czy wyzwanie kochany?
-Wyzwanie Diabełku
-Luke on mnie przezywa! -powiedziałem -Idę położyć moją księżniczkę spać i zaraz wykonasz swoje zadanie.
Wziąłem dziewczynkę na górę i zostawiłem ją w jej pokoju. Mefisto już tam był wraz z pumą Riny. Zamknąłem drzwi i wróciłem na dół.
-Evry demonie mój kochany jako, że od X czasów nie wykonywałeś seksualnych czynności pocałuj Nexa. Minimum trzy minuty i ma być to prawdziwy pocałunek -oznajmiłem siadając i spoglądając na mój pusty kubek, który nie był pusty jak wychodziłem. -Ta zniewaga krwi wymaga...
-To nie ja!- Lu szybko zaczął się bronić.
-Bo ja ci uwierzę... No dawaj Evry!
Evry podszedł do zawstydzonego dziwnookiego chłopaka i złapał go za biodra przyciągając do siebie.
-On i tak ci nie odpuści, więc lepiej bądź grzeczny... -mruknął cicho demon i wpił się w usta młodszego chłopaka. Zachichotałem.
Evry zakręcił i padło na mnie. Przełknąłem ślinę patrząc na szczerzącego się demona.
Evry zakręcił i padło na mnie. Przełknąłem ślinę patrząc na szczerzącego się demona.
-No patrzcie jakieś szczęście. Pytanko czy wyzwanko?
-Pytanie mnie pogrąży, a wyzwanie zabije -wymruczałem przekleństwo -Dobij mnie demonie! Wyzwanie.
-Pytanie mnie pogrąży, a wyzwanie zabije -wymruczałem przekleństwo -Dobij mnie demonie! Wyzwanie.
-Idź obudź Siv'a - uśmiechnął się podle. Skrzywiłem się.
-Nagiego, wykończonego faceta mi do szczęścia brakowało -wymamrotałem i ruszyłem do kuchni skąd wziąłem kostki lodu. Na pytające spojrzenia wytłumaczyłem -Jak mam zginąć to bynajmniej w pięknym stylu.
Ruszyłem szybkim krokiem do sypialni mojego brata, gdzie wedle moich podejrzeń rozwalony na łóżku spał Siv. Westchnąłem i ignorując Uriela podszedłem do nagiego mężczyzny i przejechałem mu od szyi do kości ogonowej kostką lodu. Niebieskowłosy wzdrygnął się i poderwał się na nogi.
-Kurwa mać! -odskoczyłem od niego gdy wyciągnął sztylet. Gdy zobaczył moją nieszczęśliwą miną i chichoczącego Uriela zatrzymał się.
-Siv na boga ubierz coś na siebie -powiedziałem rzucając w niego kostkami lodu. W odpowiedzi oberwałem sztyletem w ramię. Syknąłem niezadowolony. Warcząc pod nosem obelgi wróciłem do salonu.
-Rada na przyszłość... Nie budzimy Siva kostkami lodu -powiedział uśmiechnięty Lukey.
Usiadłem na fotelu warcząc pod nosem włoskie przekleństwa i zakręciłem butelką. Szyjka butelki wskazała na Nexia.
-Pytanie? Wyzwanie? Śmierć? -zapytałem.
-To ostatnie sobie odpuszczę -odparł młodszy brat Luke'a -Wyzwanie.
-Przebiegnij się na golasa prz mój ogród, śpiewając, że jesteś dziewicą, a jednorożce zagrażają twojej cnocie.
Luke zaczął się śmiać i aż spadł z kanapy.
-Pytanie? Wyzwanie? Śmierć? -zapytałem.
-To ostatnie sobie odpuszczę -odparł młodszy brat Luke'a -Wyzwanie.
-Przebiegnij się na golasa prz mój ogród, śpiewając, że jesteś dziewicą, a jednorożce zagrażają twojej cnocie.
Luke zaczął się śmiać i aż spadł z kanapy.
-Hahah...Alex....Hahah....Odpuść mu to.... Hahahaha... On jest bledszy teraz nawet od ciebie... Hahaha
-Nie martw się z ulicy nie widać ogrodu więc jesteś kryty -powiedziałem z mściwym uśmieszkiem -Jak chcesz to możesz wołać, że czarnooki demon zagraża twej cnocie, jeden kit...I uprzedzam jeśli zaczniesz się przy mnie rozbierać zacznę wrzeszczeć. Mam dość nagich braci Luke'a.
-Ej! Nie moja wina, że mam tylko jedną siostrę! I nie moja wina, że Siv chodzi z twoim bratem!- odparł oburzony brązowooki i podszedł do Nexia. -Choć. Na przyszłość nie graj z nami w butelkę.
-Nie martw się z ulicy nie widać ogrodu więc jesteś kryty -powiedziałem z mściwym uśmieszkiem -Jak chcesz to możesz wołać, że czarnooki demon zagraża twej cnocie, jeden kit...I uprzedzam jeśli zaczniesz się przy mnie rozbierać zacznę wrzeszczeć. Mam dość nagich braci Luke'a.
-Ej! Nie moja wina, że mam tylko jedną siostrę! I nie moja wina, że Siv chodzi z twoim bratem!- odparł oburzony brązowooki i podszedł do Nexia. -Choć. Na przyszłość nie graj z nami w butelkę.
Bracia wyszli na taras i już po chwili można było słyszeć krzyk dziwnookiego.
-Aaa!!! Pomocy!!! Jednorożec mnie goni!!! Nie chce utracić swej piękniej cnoty!! -parsknąłem śmiechem i popatrzyłem na rozbawione spojrzenie Evry'ego.
Gdy bracia wrócili do środka wyczuwało się opadające napięcie między nimi. Uśmiechnąłem się zadowolony i rozłożyłem na fotelu.
Srebrnowłosy zakręcił butelką i padło na demona.
-Pytanie czy wyzwanie?- spytał chłopak.
Gdy bracia wrócili do środka wyczuwało się opadające napięcie między nimi. Uśmiechnąłem się zadowolony i rozłożyłem na fotelu.
Srebrnowłosy zakręcił butelką i padło na demona.
-Pytanie czy wyzwanie?- spytał chłopak.
-Wyzwanie.
-Pocałuj osobę, którą uważasz za najbardziej atrakcyjną w tym gronie -gwizdnąłem z uznaniem. Czarnooki wstał i ku mojemu lekkiemu zdziwieniu złożył lekki pocałunek na ustach zdziwionego Nex'a. Wrócił na swoje miejsce i zakręcił. Wypadło na Luke'a.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanko poproszę - odpowiedział uśmiechnięty Luke.
Gra toczyła się w najlepsze i po pewnym czasie do gry dołączył alkohol.
Gra toczyła się w najlepsze i po pewnym czasie do gry dołączył alkohol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz